Piękna jest puszcza zamarzłych fal w dzień cichy, jasny, mroźny! Niebo, niby dzwon z kryształowego błękitu, mieniący się fioletem, zdobny w śnieżne lśniące paprocie subtelnych chmur lodowych, co z dwóch przeciwnych krańców widnokręgu zdają się wyrastać niby bukiety olbrzymiego szronu.”

 

 

Chorwacja, 2009, Mi bl. 34

      Cóż to za niezwykła kraina, w której puszcza ma kształt zamarzniętych fal, a miejsce kwiatów w bukiecie zajmują gałązki szronu? Kto stworzył i, gdzie ten niezwykle poetycki opis zamarzniętej wiosny? Czyżby to Andersen opisał baśniową krainę, w której włada Królowa Śniegu?
Nie - taki opis wyszedł spod pióra naszego pierwszego polarnika Antoniego Dobrowolskiego, który zauroczony groźnym pięknem Antarktyki pozostawił w swoich dziennikach tak niezwykle sugestywne opisy.
     Przed nami najpiękniejsza pora roku - wiosna. Drzewa obsypią się świeżym listowiem, wokół zazieleni się trawa i pierwsze kwiaty będą nas zachwycać swoimi kolorami i zapachami. Przyroda zacznie budzić się do życia. Będziemy cieszyć się słońcem i ciepłem. A czy pingwiny mogą brodzić wśród wiosennej zieleni, czy też skazane są na zimno, śnieg i nieustanne zawodzenie wichrów?

 Pingwiny magellańskie na szlaku

     Piękny widok na brodzące wśród bujnej zieleni pingwiny. Czyżby opowieści o niezwykle ciężkich warunkach, w jakich żyją pingwiny to legendy? Czy w tym rejonie możliwe jest istnienie tak bujnej roślinności? Odpowiedź na powyższe pytanie jest dość skomplikowana.
    Antarktyka to niesłychanie rozległy rejon. Ze względu na warunki środowiskowe można ten rejon podzielić na trzy strefy.
    Pierwsza i jednocześnie największa część Antarktyki to Antarktyka kontynentalna czyli Antarktyda pokryta praktycznie w całości lądolodem, pozbawiona jakiejkolwiek roślinności. Jedynie w strefie przybrzeżnej występują skąpo: mchy, porosty, wątrobowce i glony. Pod tym względem jest to praktycznie jałowa pustynia znana nam z filmów i książek ojczyzna pingwinów cesarskich i pingwinów Adeli.
    Druga strefa – to tak zwana Antarktyka morska – obejmująca zachodnie wybrzeże Półwyspu Antarktycznego, wsypy leżące u jego wybrzeży, w tym wyspę Króla Jerzego, na której znajduje się polska stacja antarktyczna, oraz wyspy leżące na południe od maksymalnego zasięgu lodu pływającego – czyli tzw. paku lodowego. Są to wyspy wchodzące w skład archipelagów Sandwicz Południowy, Szetlandy Południowe oraz wyspa Bouveta. Szata roślina w tym rejonie jest już nieco bogatsza. Stosunkowo licznie rozprzestrzenione są zwłaszcza mchy jak i wątrobowce. Można tutaj spotkać także dwa gatunki roślin zielnych są to: śmiałek antarktyczny i kolobant antarktyczny z rodziny goździkowatych.
    Trzecia strefa – to rejon zwany subantarktyką. W jej skład wchodzą wyspy usytuowane na skraju strefy konwergencji antarktycznej, czyli linii spotkania wód polarnych z cieplejszymi wodami z północy. Znajdują się tutaj wyspy Crozeta, Kerguelena, Heard, Księcia Edwarda, Macquarie i Georgia Południowa. Cecha charakterystyczną tych wysp jest bogata roślinność, zwłaszcza wyspa Macquarie jest pozbawiona lodowców i pokryta w 80% roślinnością. Jednocześnie wyspy te pozbawione są jakichkolwiek form drzewiastych oraz krzewów. Podobną roślinność mają także wyspy należące do strefy subantarktycznej, położone na południe od Nowej Zelandii: Snares, Auckland, wyspy Campbella, Antypodów i Bounty. Tutaj jednakże występują niewysokie drzewa oraz krzewy. Występują tutaj także wszystkie główne grupy roślin z wyjątkiem nagonasiennych.

 Antarktyka

  Powyższa mapa pozwala na umiejscowienie trzech stref antarktycznych. Ciemniejszym kolorem zaznaczony jest maksymalny zasięg linii konwergencji antarktycznej. Najlepsze warunki dla rozwoju roślinności panują w strefie trzeciej – czyli w subantarktyce. Ale i tutaj roślinność rozwija się tylko pod osłoną głazów. W załomach skalnych rosną kępy zielonego mchu, traw i antarktycznych goździków. Rośliny te wystawione na podmuchy antarktycznego wiatru rosną najczęściej w postaci kęp, gdyż dzięki temu mogą chronić jak największą powierzchnię liści oraz łodyg przed wysuszającym wiatrem. A wilgoć jest tutaj najcenniejszym skarbem. Rosną, zwłaszcza w rejonie morskiej Antarktyki na cienkiej warstwie żwiru i pingwiniego guana, nawadniane przez topniejący śnieg.
    Jedyne rośliny kwiatowe, jakie występują na tych terenach to goździk antarktyczny:

South Georgia, 2011, Mi 517

 - Colobantus quitensis -  znany także jako kolobant antarktyczny.  A tak wygląda w naturze:

      Jego ojczyzną jest Ameryka Płd. Na wyspy antarktyczne i na Płw. Antarktyczny dostał się zapewne na gapę. Mimowolnymi przewoźnikami były na pewno ptaki, a zwłaszcza skuły oraz mewy dominikańskie, które używają tych roślin do budowy gniazd.  Roślina ta rośnie w kępach osiągając maksymalną wysokość 5 cm. Podobnym pochodzeniem może pochwalić się drugi przedstawiciel roślin kwiatowych. Jest to trawa, nie bez przyczyny nazwana śmiałkiem antarktycznym:

South Georgia, 1981, Mi 98

 - Deschampsia antarctica -  rośnie w kępach o wysokości maksymalnie do 30 cm.

   Tak wygląda śmiałek antarktyczny w swoim środowisku naturalnym. Tutaj w towarzystwie swojego kolegi, czyli kolobanta. Odporność na warunki panujące w tym rejonie jest tak duża iż obie te rośliny dotarły na wyspy wchodzące w skład archipelagu Terra Firma położonego po zachodniej stronie Płw. Antarktycznego. Położenie geograficzne to 68 stopni 42 minuty szerokości geograficznej południowej.

 

 Tak wygląda mapa tego rejonu, a tak wyglądają wyspy oraz roślinność na nich występująca:

 

 źródło:  http://www.polarresearch.net/index.php/polar/article/view/8929

     Oba gatunki występują najczęściej obok siebie i tylko na niewielkich obszarach. Ekstremalne warunki panujące w Antarktyce, zwłaszcza tak daleko na południu, powodują, że szanse no ich dalsze rozprzestrzenianie się są niewielkie. Mogą rozwijać się tylko tam gdzie występuje w tym samym miejscu tak sprzyjające warunki jak: usytuowanie terenu pozwalające na maksymalne nasłonecznienie, sąsiedztwo topniejących latem lodowców i przede wszystkim sąsiedztwo ptasich kolonii.
    Nic więc dziwnego, że te tak z pozoru niepozorne roślinki goszczą niezwykle często także na znaczkach.  Najbardziej charakterystyczne dla tego rejonu rośliny możemy znaleźć na znaczkach wydanych przez pocztę wysp Południowej Georgii:

South Georgia, 1981, Mi 93–98

(Do roku 1985 wyspy Georgia Płd., Szetlandy Płd. oraz Falklandy tworzyły tzw. Dependencję Falkland, dlatego też znaczki wydawane dla wysp Południowej Georgii do r. 1985 były firmowane przez Dependencję Falkland)

 

 South Georgia, 2011, Mi 515–518

      Biały Ląd to tylko z pozoru pustynia. Wiatry - te niezwykłe gwałtowne zjawiska atmosferyczne osiągające w Antarktyce niespotykaną gdzie indziej potęgę są jednocześnie najlepszymi rozsadnikami życia. W atmosferze Antarktydy, w tym, na pozór jałowych środowisku unosi się wręcz zawiesina mikroskopijnych zarodników życia. Są to głównie przyniesione z Ameryki Płd. bakterie, glony, mchy i porosty.

   W roku 1819 William Smith właściciel statku handlowego „Williams” próbuje opłynąć przylądek Horn. Potężny sztorm spycha jednak statek daleko na południe. Załoga statku dostrzega zarys wysp, jednakże nie próbuje do nich dotrzeć. Informacja o tym odkryciu dociera do chilijskiego portu Valparaiso. Mieści się tutaj siedziba dowództwa brytyjskiej floty pacyficznej. Ówczesny dowódca floty komandor Shireff chce sprawdzić informację o nieznanym lądzie. Wynajmuje, więc statek „Williams” powierzając dowództwo wyprawy młodemu oficerowi Edardowi Bransfieldowi. Do dotychczasowej załogi dołącza także chirurg Adam Young, jako lekarz okrętowy.
    W trakcie tej wyprawy Bransfield dociera do tych nieznanych wysp nazwanych później Szetlandami Południowymi.  Pod koniec 1819 roku ląduje na wyspie, której nadaje imię króla Jerzego. Tutaj właśnie A. Young po raz pierwszy zauważa florę antarktyczną. Opisuje je, jako niewielkie płaty trawy rosnące na warstwie nawozu pozostawianego przez przypływy morskie ora mchy porastające szczeliny skalne.
    Najprawdopodobniej był on pierwszym człowiekiem, który zobaczył i opisał śmiałka oraz kolobanta antarktycznego. Natomiast pierwszym biologiem, który pozostawił po sobie dzieło o florze antarktycznej był Joseph Dalton Hooker.

 

Joseph Hooker (1817-1911) swoją polarna przygodę rozpoczął w wieku 22 lat na pokładzie statku „Erebus” biorącego wraz z drugim statkiem „Terror” udział w antarktycznej ekspedycji pod dowództwem Jamesa Rossa. Wyprawa trwała w sumie 4 lata – 1839-1843. Hooker był asystentem pierwszego chirurga Roberta McCormicka. Był on jednocześnie odpowiedzialny za wszystkie badania przyrodnicze w trakcie wyprawy. Nie przejawiał on jednak zbytniego zainteresowania tymi badaniami, dzięki temu Hooker mógł w pełni poświęcić się swojej pasji. Pomocą służył mu także płynący na statku „Terror” botanik David  Lyall – jest on odkrywcą endemicznej, występującej wyłącznie na wyspach Kerguelena, rośliny znanej jako Lyallia kerguelensis.

 

TAAF, 1993, Mi 302

  Autorem tej nazwy był właśnie J. Hooker. Po zakończeniu ekspedycji, wyniki badań naukowych opublikowane zostały w monumentalnym dziele:  „The botany of the Antactic voyage of H.M. discovery ships Erebus and Terror in the years 1839-1843: under the command of Captain Sir James Clark Ross /published under the authority of the Lords Commissioners of the Admiralty. London. Revee Brothers 1847-60.”

   Większość wyników badań zamieszczonych w tym dziele było owocem prac przeprowadzonych przez J. Hookera. Najwięcej odkryć dokonał Hooker w trakcie pobytu wyprawy na wyspach Kerguelena. Dokonał tutaj identyfikacji 18 gatunków roślin kwiatowych, 35 gatunków mchów, 21 porostów oraz 52 gatunki glonów. Podobne badania przeprowadził także na wyspach Crozeta, Campbella, Auckland oraz na Tasmanii.  Efektem tych prac była wydana w 3 woluminach praca:
Flora Antarctica: the botany of the Antarctic voyage”

 

BAT, 1985, Mi 129

    Nic więc dziwnego że podobizna pierwszego biologa-naukowca, który przeprowadził badania związane z florą wysp subantarktycznych znalazła się na znaczku wydanym przez pocztę Brytyjskiego Terytorium Antarktycznego. Towarzyszy mu jedna z najbardziej charakterystycznych dla tego rejonu roślin – śmiałek antarktyczny.
     Następne lata przyniosły nowe odkrycia. Niestety, o ile flora wysp subantarktycznych jest jak na tak niesprzyjające warunki, dość obfita, to trudno spodziewać się nowych odkryć na samym kontynencie. Chociaż w efekcie postępującego ocieplenia być może w przyszłości pojawią się obok śmiałka i kolobanra antarktycznego także inne rośliny kwiatowe.

 

BAT, 2004, Mi 381–386

  Zmianom klimatycznym poświęcona jest powyższa seria. Topniejące lodowce powodują, że odsłania się coraz więcej wolnych od lodu obszarów. Pomimo tego, że Antarktyda w zasadzie zna tylko dwie pory roku: zimę i krótkie, gdyż trwające właściwie tylko cztery miesiąc, od listopada do marca, i to tylko na wybrzeżach – lato, to ten krótki okres wegetacji wystarcza dla przedstawicieli skromnej flory na rozwój.
    Na skalnym podłożu, tam gdzie jest więcej wilgoci, pod osłoną gruboziarnistego żwiru, który tłumi podmuchy wiatru rozwija się endemiczna populacja ok. 300 gatunków porostów i ok. 100 gatunków mszaków. Wśród nich, jako para królewska występuje śmiałek oraz kolobant antarktyczny.
    Tutaj każde życie jest cenne i każde zasługuje na ochronę. Waga tego problemu jest bardzo dobrze rozumiana przez twórców Traktatu Antarktycznego oraz innych aktów prawnych. Najważniejszym aktem prawnym jest w przypadku ochrony flory: „Protokół o ochronie środowiska do Układu w sprawie Antarktyki sporządzony w Madrycie dnia 4 października 1991 r.” mówi on m.in., że:

„działania na obszarze Układu w sprawie Antarktyki będą planowane i prowadzone w taki sposób, aby uniknąć: szkodliwych zmian w rozmieszczeniu oraz ilościowej lub jakościowej reprodukcji okazów lub populacji okazów fauny i flory”.

   Do działań mających na celu ochronę flory antarktycznej przyłączyły się także poczty istniejących terytoriów antarktycznych. Znaczki wydawane przez administrację poczty brytyjskiej, australijskiej, nowozelandzkiej a zwłaszcza francuskiej bardzo często przedstawiają wizerunki roślin występujących na tym terenie.  Walory edukacyjne tych znaczków są, więc olbrzymie. Poznając unikalną florę tych terenów uwrażliwiamy potencjalnych turystów. Tam nie zrywa się nawet jednego źdźbła trawy – warto o tym pamiętać nie tylko w rejonach polarnych.  Może dzięki informacjom o florze antarktycznej z większym szacunkiem będziemy podchodzić do naszej rodzimej flory gdyż jak śpiewał poeta:


Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście