Internetowe Koło Filatelistów informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka).
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami Twojej przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat można znaleźć w naszej Polityce prywatności.

 

Nasi tu byli - cz.1

Hej! Nasi  tu byli!! -  Któż z nas nie zna tego cytatu? Zdanie wypowiedziane przez J. Stuhra, filmowego Maksa z kultowej „Seksmisji” doskonale oddaje stan ducha człowieka zagubionego i przestraszonego obcym mu światem. W momencie, gdy znajdzie jakikolwiek przedmiot pochodzący z znanego mu świata, oddycha z ulgą i okrzyk „nasi tu byli” - przynosi ulgę.

Niezależnie od tego, czy jest wydany na widok butelki po winie marki „Wino” czy też jest to inny materialny ślad bytności „naszych”, czy też nazwa na mapie. A jak wspaniale może brzmieć takie oto zdanie: „Nasi tu byli  jako  pierwsi”!!!

     "Selma Expeditions" z polską załogą jest pierwszym w historii jachtem, który dopłynął na żaglach do końca Zatoki Wielorybów Morza Rossa. "Dalej płynąć się nie da. Dotknęliśmy lodu Antarktydy.” - to słowa kapitana jachtu Piotra Kuźniara.
    „Dotychczasowy rekord świata w żegludze jachtowej pod żaglami na Południe nie przekraczał szerokości geograficznej 77o51'S, a bezwzględny należał od tygodnia do jachtu "Katharsis II" pod dowództwem Mariusza Kopra z polską załogą pod brytyjską banderą. Osiągnął on pozycję 78o43'566 S, dopłynął do Zatoki Wielorybów, ale nie dotarł do jej brzegów. "Selma" wpisuje się na listę wynikiem 78o43'926 S.
     Poprzedni rekord morski należał do potężnego holownika morskiego "Arctic P.- EYOS Expeditions" (długości prawie 100 m, wysokości trzech pięter) z Nowej Zelandii i był ustanowiony 27 stycznia 2014 roku na pozycji 78°43'0336 S.” - tak brzmiały informacje jakie można było znaleźć w depeszy PAP z dnia 13 02 2015.

 Zdjęcie ekranu z pulpitu nawigacyjnego „Selmy” potwierdzające położenie jachtu

      Możemy więc śmiało  powiedzieć - „nasi dotarli tutaj jako pierwsi – dalej na południe płynąć się nie da”. Dotarli do bariery lodowej Rossa i na jej krawędzi kapitan Kuźniar zatknął  biało-czerwoną banderę. Dokonał tego, co było marzeniem odkrywcy bariery J. C. Rossa który w dniu 28 stycznia 1841 roku jako pierwszy człowiek zapisał w dzienniku pokładowym znamienne słowa:
     zauważyliśmy białą linię, ciągnącą się nisko od najbardziej wschodniego punktu, tak daleko, jak można było sięgnąć wzrokiem. Ta linia wyglądała bardzo dziwnie, wznosiła się wolno i okazała się przy zbliżeniu do niej prostopadła ścianą lodową wysokości 50 do 60 metrów”.

 TAAF – Mi 189 – 1984 rok

     Pomimo wysiłków oraz powrotu na polarne wody w następnym roku nie udało się wyprawie Rossa sforsować bariery ani znaleźć miejsca do lądowania. Ciężkie warunki pogodowe i nieustanny sztorm – możemy to zobaczyć na rysunku z dziennika pokładowego zamieszczonym na znaczku wydanym przez pocztę TAAF – spowodowały, że udało się tylko o 9 minut przekroczyć 78 stopień szerokości geograficznej południowej.
    Niewielu zrozumie głęboki ból, jaki poczułem będąc zmuszony zrezygnować z długo żywionej i może zbyt ambitnej nadziei zatknięcia flagi mojej Ojczyzny...” - smutno brzmią słowa wielkiego żeglarza.
      W porównaniu z krajami które od wieków posiadały rzesze żeglarzy, odkrywców, potężne floty – jesteśmy jako naród kopciuszkami. Ale czy to oznacza że nie posiadamy dokonań? Także wśród lodów dalekiego południa? Gdy po wiekach poszukiwań tajemniczej Terra Australis Incognita – nieznanego lądu południowego - w końcu udało się stanąć u wrót lodowego kontynentu i rozpocząć epokę odkrywania tego niezwykłego lądu – nie mogło w gronie pierwszych odkrywców zabraknąć także naszych rodaków. Na długo zanim polska flaga pojawiła się nad Antarktydą, nasi uczeni prowadzili badania naukowe jako uczestnicy wypraw polarnych organizowanych przez inne kraje.

 

 BAT  - Mi 279 – 1998

  Pingwin cesarski – Aptenodytes forsteri -  prawdziwy władca Antarktydy. Życie tego pingwina jest nierozerwalnie związane z Białym Lądem. Jako gospodarz wita wszystkich przybyszy, baczny na powagę uważnie obserwuje tych dziwnych przybyszy którzy swoją obecnością zakłócają niezmienny od tysięcy lat rytm życia gospodarzy.  Tylko co te pingwiny mają wspólnego z Polską? Rozwiązanie zagadki tkwi w drugim członie ich łacińskiej nazwy systemowej.
   Forsteri -  w ten sposób angielski biolog George Gray, który w 1844 roku po raz pierwszy opisał ten gatunek pingwina, oddał cześć uczestnikowi wyprawy J. Cooka -  Jana Reinholda Forstera który wraz z synem Jerzym  jako przyrodnicy wchodzili w skład personelu naukowego tej wyprawy.
    Jan R. Forster urodził się 22.10.1729 roku w Tczewie i podobnie jak jego syn Jerzy był tym samym obywatelem Rzeczypospolitej. Pomimo iż pochodził z rodziny, która w XVII wieku przybyła ze Szkocji na ziemie będące pod władaniem króla Polski i najprawdopodobniej nie znał nawet języka polskiego oraz nigdy nie określił jasno swojej narodowości, to jego syn Jerzy w liście z 1792 roku skierowanym do pruskiego ministra Herzberga pisze:  „.. urodziłem się na ziemi polskiej o milę od Gdańska i opuściłem ziemię rodzinną, gdy weszła pod panowanie pruskie, a więc nie jestem Prusakiem!!” - cyt. Za: J. Machowski - „Polscy zdobywcy Białego Lądu” W-wa 1997, s. 28. Jest on w ten sposób pierwszym polskim obywatelem który 17 stycznia 1773 roku przekroczył południowe koło podbiegunowe. Nazwisko Forstera możemy znaleźć także w łacińskiej nazwie systemowej innego ptaka.

 

Gambia – Mi 3346 – 1999 rok

    Na znaczku wydanym przez pocztę Gambii widzimy rybitwę czarnouchą – Sterna forsteri -  jest to gatunek ptaka z rodziny mewowatych.  W Europie pojawia się sporadycznie, gdyż zasadniczym miejscem jej występowania jest Ameryka Północna.
    Nie mogło oczywiście zabraknąć nazwiska Forstera na mapie geograficznej. Kończąc swoją drugą podróż dookoła świata w poszukiwaniu Terra Australis Cook dociera do wybrzeży Południowej Georgii a następnie płynąc wśród gór lodowych dociera do wysp którym nadaje nazwę Ziemi Sandwich, dla upamiętnienia szefa brytyjskiej admiralicji.

 South Georgia – Mi 75 – 1979 rok

    Na znaczku wydanym przez pocztę Południowej Georgii możemy zobaczyć trasę podróży wyprawy pod dowództwem J. Cooka.. Niestety, uczestnicy wyprawy byli wyczerpani trudami wyprawy która trwała już ponad trzy lata. Także widok nowo odkrytej ziemi był wyjątkowo ponury.
    „Wygląd tego nowego brzegu był okropny. Bardzo wysokie, prostopadłe turnie wystrzelały z czarnych jam. U stóp ich kotłowały się szalejące fale... bez licznych czarnych miejsc i zagłębień byłoby niejasne, czy mamy przed sobą ląd czy lód.”
    
W ten sposób opisał te niegościnne ziemie Cook w swoim dzienniku. Wyprawa nie zatrzymała się przy tych niegościnnych brzegach i, co ważniejsze, nie zbadano nawet czy jest to archipelag czy tez stały ląd. Statki wyprawy zawróciły i pożeglowały do Kapsztadu kończąc tym samym swoją druga wyprawę. Dokładne zbadanie tych wysp dokonane zostały przez inną wyprawę.

 

     Tak wygląda mapa wysp odkrytych przez wyprawę J. Cooka. W tym rejonie mamy też nasz polski ślad w postaci nazwy  Forster Passage – Przejście Forstera. Przejście Forstera to nazwa kanału wodnego pomiędzy wyspą Bristol a grupą wysp znanych pod wspólną nazwą Southern Thule.

Mapa grupy wysp Southern Thule

     Zdjęcie wyspy Cooka jakie widzimy powyżej wykonane zostało w słoneczny dzień. Jednakże widok wyspy nie nastraja pozytywnie. Jej szczyt ginie w chmurach. Nigdzie nie widać dogodnego miejsca na lądowanie. Nic więc dziwnego że wyprawa czym prędzej zawróciła. Wody które widzimy uznano za zatokę i nadano im w dniu 31 stycznia 1775 roku nazwę – Zatoka Forstera.  Dopiero rosyjska wyprawa pod dowództwem F. Bellingshausena  w roku 1819 stwierdziła że nie jest to zatoka lecz kanał pomiędzy wyspami. Zmieniono wtedy nazwę z Zatoki Forstera na Przejście Forstera.
   Nazwisko Forstera nosiła także stacja antarktyczna. W połowie lat osiemdziesiątych, w związku z przystąpieniem do Układu Antarktycznego władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej utworzyły w pobliżu radzieckiej stacji „Nowołazariewska”  własną stację, której w roku 1987 nadano imię Jerzego Forstera syna Jana, uczestnika wraz z ojcem wyprawy J. Cooka.

 

 NRD – Mi 3160 – 1988 rok

  Pewnego rodzaju dość smutną ciekawostką jest fakt, że nadając stacji imię J. Forstera władze NRD, traktowane ówcześnie jako nasz bratni kraj, oświadczyły, iz czynią to dla uhonorowania „pierwszego Niemca, który przekroczył południowe koło podbiegunowe”.  Naginanie historii dla potrzeb politycznych, jak widać, jest częstym zjawiskiem.
   Badania przeprowadzane na tej stacji były związane głównie z badaniem górnych stref atmosfery,  a zwłaszcza stanu tzw. dziury ozonowej. Po zjednoczeniu Niemiec stacja antarktyczna im. J. Forstera przejęła RFN, zamykając ją w roku 1993, a następnie całkowicie ją likwidując w roku 1995.

 NRD  - Mi 2410 – 1979 rok

    Jan i Jerzy Forsterowie stali się w ten sposób pierwszymi naukowcami którzy zetknęli się z światem przyrody antarktycznej. Nic więc dziwnego że zarówno współcześni jak i następne pokolenia uznali iż dokonania naukowe ojca i syna zasługują na pamięć w postaci umieszczenia ich nazwiska zarówno w nazwach własnych niektórych gatunków zwierząt jak i w nazwach obiektów geograficznych.  Zasłużyli oni także, a zwłaszcza Jerzy Forster urodzony jako poddany króla polskiego , na poczesne miejsce w gronie polskich uczonych.
   Kończąc opowieść o pierwszych polskich śladach na wyspach antarktycznych trzeba stwierdzić że nie tylko Forsterowie pozostawili swój ślad na wyspach archipelagu Płd. Sandwich. Ale to już temat na oddzielną opowieść.