W najnowszym numerze Filatelisty 11/2023 Pan Marek Zbierski w charakterystyczny dla siebie paternalistyczny sposób odniósł się m.in. do kilku moich uwag zamieszczonych na stronie i-KF po wystawie Ruda Śląska 2023. Zanim zaczął polemizować stwierdził na wstępie że: „Co prawda ich autor (czyli ja) nie ma pełnego rozeznania w zasadach wystawiennictwa i oceniania eksponatów….” demonstrując w domyśle swoje wyższe kwalifikacje w tym zakresie.

 

Ja z tym nie zamierzam polemizować, natomiast nie uważam że nie mogę mieć swojego zdania na efekty działań organizatorów czy zespołu sędziowskiego wspomnianej wystawy. Tak naprawdę chciało by się zauważyć, uderz w stół a nożyce się odezwą. Konstatuję, że w swoim tekście krytykując m.in. opieszałość sędziów czy punktację najlepszego eksponatu nadepnąłem Panu Markowi na odcisk, gdyż był On jednym z członków ekipy sędziującej.

Poza uszczypliwościami pod moim adresem Pan Marek w krytyce zespołu sędziowskiego poszedł znacznie dalej. Tak naprawdę to było głównym przekazem Jego tekstu, niezrozumiałe oceny eksponatów filatelistyki tradycyjnej czy historii poczty. Zbyt niskie w stosunku do wartości eksponatu oraz ocen które uzyskiwały w przeszłości. Nie nazwał tego po imieniu, ale wynika z tekstu, że sędziujący omawiane eksponaty źle je ocenili, nie znając się na prezentowanym obszarze, nie czytając zgłoszeniowego opisu i nie sięgając wstecz do historii ocen. Panie Marku zgadzam się tu z Panem w zupełności. Nie wiem czy to moje poparcie ma jakiekolwiek znaczenie z racji jak wyżej, ale takie głosy często spotyka się na forach internetowych. Wielu filatelistów sfrustrowanych ocenami odeszło od wystawiania czy ze Związku w ogóle. Sam niejednokrotnie przypadkowo czy przy okazji słyszałem uwagi i rozmowy sędziów na różnych wystawach czy spotkaniach i niestety niejednokrotnie były to rozmowy zabijające filatelistykę. Wyszukiwanie błędów czy pomyłek nawet bardzo drobnych pozwalających sędziemu błysnąć czy podnieść swoje ego. Drobiazgowy do upierdliwości formalizm. Gloryfikacja planów ale w wizji własnej. Przenoszenie standardów ze swojej kluczowej klasy na inne klasy filatelistyki. Wreszcie na końcu ale na pewno nie najmniej istotne, brak wystarczającej wiedzy na oceniany temat.

W roku 2018 w Filateliście 3/2018 (także na stronie i-KF) zaproponowałem pewne proste rozwiązanie, które ułatwiło by pracę sędziom, dając im szansę na przygotowanie merytoryczne a na wystawie usprawnienie procesu oceniania. Dostęp do elektronicznej wersji eksponatów na dwa tygodnie przed wystawą. Nikt tego oczywiście nie podjął. Myślałem, że pomysł chwyci po Wirtualnej Wystawie Tematycznej w roku 2021 z racji wielu zachwytów jak dobrze pracowało się sędziom, kiedy to z konieczności w zaciszu domowym, mogli analizować skany eksponatów. Nic z tego konserwa górą. Efekty widoczne w Rudzie Śląskiej.

Zgadzając się z Panem Markiem nie sposób nie zauważyć, że kolejny raz kontestuje On m.in. własne poczynania a to z racji, że przecież był członkiem zespołu sędziowskiego. Panie Marku w takiej sytuacji odrębność własnego zdania można przedstawić na dwa sposoby: wotum separatum bądź dymisja. Nie słyszałem aby coś takiego miało miejsce. W efekcie pańska obecna krytyka wygląda więc nieco kabaretowo.

Na koniec swojego artykułu Pan Marek wrócił do mnie stwierdzając, że nie wiem jakoby obce języki eksponatów na wystawach zagranicznych muszą być zgodne z jednym z czterech języków FIP. Ciekaw jestem skąd ten wniosek. Panie Marku zapewniam Pana, że jest mi to wiadome od dawna ale nie zmienia to mojego poglądu przedstawionego we wspomnianym artykule. Natomiast wymaganie aby na Krajową Wystawę Numerowaną robić coś ponownie po polsku Pan Marek, z wyższością, pozostawia bez komentarza? W takim razie ja skomentuję: to lenistwo. Sugerowanych mi do przeczytania procedur nie zamierzam analizować ale kolejny raz stwierdzam, że nadmierny formalizm zabija polską filatelistykę. Natomiast brak działań otwierających ją na przeciętnego Kowalskiego sprawia, że głosuje on nogami i na wystawy filatelistyczne nie przychodzi, co było widać w Rudzie Śląskiej. Pozostaje więc brylowanie we własnym gronie wtajemniczonych, ale może o to właśnie chodzi?

PS. Zapraszam do kontaktu mailowego ksiark@poczta.onet.pl wszystkich którzy zgadzają się lub nie z moją wypowiedzią.