Filatelistyka to pasja, która ukazuje swoje piękno wraz ze wzrostem zaangażowania filatelisty. W rozpoczętym przed kilkoma miesiącami cyklu "Rozmowy o filatelistyce" prezentujemy wywiady z osobami, reprezentującymi różne środowiska, powiązane z szeroko pojętą filatelistyką.
Kolejnym rozmówcą w cyklu „Rozmowy o filatelistyce” jest Janusz Manterys, znany filatelista, wystawca i sędzia filatelistyczny, członek rzeczywisty PAF, publicysta filatelistyczny oraz działacz związkowy.


Czy może Pan nam powiedzieć, czym dla Pana jest filatelistyka? Jaka była Pana droga to tego, aby móc powiedzieć o sobie „jestem filatelistą”?
Filatelistyka to ciekawy sposób spędzania czasu wolnego, nieustanna praca nad sobą, przyjemność z uzupełniania kolekcji, obcowanie z różnymi dziedzinami wiedzy, wymiana doświadczeń, przyjaciele, których dzięki niej mogłem spotkać. Moje pierwsze spotkanie z filatelistyką było przypadkowe. Będąc uczniem 7. klasy szkoły podstawowej, wstąpiłem do sklepu filatelistycznego w Bielsku-Białej. Prezentowane tam znaczki bardzo mi się spodobały i postanowiłem je zbierać. Wstąpiłem do szkolnego koła filatelistycznego, chodziłem na „lekcje” do sąsiada Jana Jury, który był wówczas najbardziej zaawansowanym filatelistą w moim mieście. Zainteresowania filatelistyką trwają po dzień dzisiejszy.
Zajmując się przez lata filatelistyką zapewne przeszedł Pan drogę, w której wykrystalizowały się Pańskie zainteresowania. Czy może nam Pan powiedzieć jak to wyglądało w Pańskim przypadku?
Moje zainteresowania filatelistyczne, na przestrzeni lat, uległy daleko idącym zmianom. Początkowo zbierałem znaczki polskie, później również węgierskie i mongolskie, znaki o tematyce geologicznej. Lekcje u Jana Jury, a szczególnie ukończone Studium Filatelistyczne, zmieniły moje zainteresowania. Odtąd zajmuję się wyłącznie historią poczty, prowadząc prace badawcze. Ich rezultaty publikowane są na mojej stronie internetowej www.stemplofil.cba.pl, w książkach lub czasopismach.
Pochodzi Pan z Bielska-Białej. To obszar o ciekawej historii, także tej w wymiarze pocztowym. Czy interesuje on Pana? Jeśli tak, to w jakim zakresie, jeśli nie, to dlaczego?
Oczywiście, tematyka ta jest mi szczególnie bliska. Kolekcjonuję i prowadzę prace badawcze dotyczące historii poczty w Bielsku i Białej do 1951 roku, czyli daty połączenia obu miast. Efektem tych prac jest współautorstwo książki „Poczta i filatelistyka w Bielsku i Białej”, w rezultacie czego zostałem zaproszony na członka rzeczywistego Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego. Moje zainteresowania historią poczty obejmują również obszar Galicji, Śląska Cieszyńskiego, poczty polowe z okresu I. wojny światowej.

źródło: http://bbth.beskidia.pl
Od wielu lat jest Pan sędzią filatelistycznym. Czy patrząc retrospektywnie może Pan powiedzieć, że można zauważyć istotny rozwój eksponatów, czy może raczej ich właściciele „drepczą w miejscu”?
Wydaje mi się, że poziom eksponatów jest coraz wyższy. Z jednej strony wystawcy doskonalą swoją wiedzę, z drugiej strony korzystając z Internetu mogą uzupełniać swoją kolekcję na całym świecie. Nie bez znaczenia jest również wzrastająca siła nabywcza naszej waluty. Paradoksalnie, przy zmniejszającej się liczbie filatelistów, poziom eksponatów jest wg mnie najwyższy w historii.
Czy Pana opinia o poziomie polskich eksponatów dotyczy wszystkich, które zostają przyjęte do prezentacji wystawowych, czy tylko tych, które uzyskują najwyższe oceny? A jeśli tych najwyżej ocenianych to czy nie świadczy to o koncentracji najciekawszych walorów w rękach wąskiej grupy zbieraczy? Czy to nie jest proces szkodliwy?
Moja opinia dotyczy większości eksponatów prezentowanych na wystawach. Najciekawasze walory są z reguły rzadkie, co pociąga za sobą określony wymiar finansowy. Pamiętajmy jednak, że eksponaty budowane są przez dłuższy okres czasu sięgający 20 lat. Przez taki okres nawet przeciętnie zamożny człowiek jest w stanie zbudować bardzo dobry eksponat, musi jednak zaangażować „czynnik intelektualny”. Bez niego nie powstaną dobre eksponaty. Nie widzę tutaj żadnego szkodliwego procesu.
Co sądzi Pan o roli Internetu i zaawansowanych technologiach informatycznych w filatelistyce?
Odgrywają one ogromną rolę. O wykorzystaniu Internetu w uzupełnianiu kolekcji już wspomniałem. Jest on również pomocnym narzędziem w zakresie dostarczenia literatury filatelistycznej, która w coraz większym zakresie ulega digitalizacji. Internet dostarcza również materiału badawczego, który trudno nabyć na giełdach czy aukcjach filatelistycznych. Mogę zdradzić tajemnicę, że przy opracowaniu swojej książki o austriackich pocztach polowych, wykorzystałem do celów badawczych ok. 8000 skanów pochodzących z Internetu. Trudno również wyobrazić sobie dzisiaj opracowanie eksponatu bez korzystania z technologii informatycznych.
Dlaczego został Pan działaczem związkowym? Czy włączając się w działalność związkową postawił Pan sobie jakieś cele i czy z perspektywy czasu może Pan powiedzieć, że je zrealizowałeś ?
Przyznam się, że do działalności w strukturach organizacyjnych nie czuję szczególnego powołania. Koledzy długo namawiali mnie, bym zgodził się kandydować na stanowisko Prezesa Okręgu Beskidzkiego. Długo się opierałem. W końcu jednak uległem, wychodząc z założenia, że jako jeden z najmłodszych członków Zarządu Okręgu postąpiłbym nielojalnie. Zostając Prezesem ZO postawiłem sobie oczywiście pewne cele. Udaje się prowadzić działalność propagatorską, również finanse Okręgu trzymamy w ryzach. Niestety nie udaje się zatrzymać tendencji spadkowych w liczbie członków oraz przywiązać młodzież  do filatelistyki na dłużej. Te same problemy mają inne Okręgi. Obawiam się, że nieprędko osiągniemy w tym zakresie jakieś sukcesy.

źródło: http://bbth.beskidia.pl
Czy widzi Pan perspektywy rozwoju filatelistyki w Polsce? Czy nie uważa Pan, że PZF słabo sobie radzi w przeciwdziałaniu zapaści, jaka występuje w zakresie zainteresowania filatelistyką w Polsce? A może ma Pan odmienne zdanie, jeśli tak to, jakie?
Filatelistyka w sensie merytorycznym rozwija się dobrze, w sensie populacyjno-organizacyjnym przechodzi regres. Zarząd Główny nie jest temu winny. Filatelistyka staje się zajęciem elitarnym. W sytuacji corocznej 10% utraty liczby członków przydałaby się strategia na 10 lat do przodu. Już obecnie Okręgowe Kolegia Sędziów przy niektórych Okręgach praktycznie nie istnieją. Pewne zadania z konieczności powinny zostać przeniesione na szczebel centralny. Za kilka lat czynnikiem zrzeszającym filatelistów będzie temat zainteresowań, a nie przynależność terytorialna. Zarząd Główny powinien w tej sytuacji inspirować powstanie i wspierać Kluby Zainteresowań.
Czy Pańską wypowiedź mogę zinterpretować jako deklarację poparcia dla postulowanych przez grupę poznańskich działaczy skupionych wokół Prezesa Zbierskiego zmian w Związku? Czy zechce Pan się może krótko ustosunkować do postulatów „poznaniaków”?
Tak, z większością postulatów środowiska poznańskiego zgadzam się. Za kilka lat podstawa materialna znacznej części Okręgów się wyczerpie. Istnienie autonomicznych kół podległych bezpośrednio ZG FZF, to szansa zatrzymania tempa spadku liczby członków. Dużą rolę w podtrzymaniu poziomu merytorycznego powinny odgrywać wspomniane wcześniej Kluby Zainteresowań, obejmujące całą Polskę. Z klubów tych powinni się rekrutować sędziowie.
Jak ocenia Pan stan beskidzkiej filatelistyki na tle krajowej?
Okręg Beskidzki zrzesza obecnie ok. 170 członków i należy do najmniejszych w Polsce. Mamy obecnie tylko 3 wystawców. Organizujemy liczne pokazy, inspirujemy wprowadzenie do użycia datowników okolicznościowych. Chociaż nie jesteśmy mocno widoczni na szczeblu ogólnopolskim, to jednak posiadamy nieliczną grupę oddanych działaczy, która jest jednak coraz bardziej zaawansowana wiekowo.
Czy słysząc informacje, że w niektórych krajach zaczyna odchodzić się od stosowania znaczków pocztowych nie ma Pan obaw, że coś nieuchronnie odchodzi w przeszłość?
Myślę, że odchodzenie od znaczków pocztowych jest ze względów ekonomicznych zjawiskiem tymczasowym. Martwię się tym, że polityka emisyjna wielu poczt polegająca na mnożeniu emisji o wysokich nominałach, może zniechęcić kolekcjonerów, tak jak stało się w przypadku kart telefonicznych. Filatelistyka jest dziedziną tak licznych tematów, że każdy może w niej znaleźć coś dla siebie.
Dziękuję za rozmowę.