„Kto sam nie przeżył zimą antarktycznej zamieci, ten nie zdoła jej sobie wyobrazić – pisze w swoich wspomnieniach jeden z uczestników wyprawy zimującej w „Mirnym”. -  To jakaś potworna mieszanina lodowatej wichury z kłębami suchego, startego na pył śniegu, pędzona z zawrotną szybkością. W tym chaosie szalejącej wokół zamieci człowiek gubi się, zatraca. Zewsząd otacza go biała ściana, wściekłe podmuchy zbijają z nóg, dławią, oślepiają...”.
     Ten opis, którego autorem był polarnik zamieścili w swojej książce "Kierunek Antarktyda" autorzy A. i Cz. Centkiewiczowie.

Opis, który w bardzo obrazowo sposób oddaje niezwykłą surowość Białego Lądu. Ale to właśnie tutaj podczas nocy polarnej, gdy lodowy świat spowija ciemność wśród huku wichury ma miejsce wydarzenie niezwykłe - cud narodzin.
    „W szarej ciemności polarnej nocy podczas najtęższych mrozów, przy akompaniamencie burz i sztormów pingwinica składa jajko. Jedno jedyne.” - następnie ten największy skarb będzie chroniony przez pingwina, który spędzi okres największych mrozów stojąc praktycznie w bezruchu. Wszystko po to, aby uchronić jajko przed zamarznięciem. Także i tutaj w miejscu, w którym nie ma prawa nic przeżyć, żyje najbardziej niezwykły przedstawiciel fauny z jakim spotkał się człowiek. Pingwin -  oto nasz bohater.  Kiedy pingwin wszedł na karty historii, kto po raz pierwszy spotkał się z tym dziwnym ptakiem i kto go tak nazwał?
       Oto pytania, na które postaramy się udzielić odpowiedzi.

 Kuba, 1974, Mi 1993

      Czy patrząc na ten znaczek mamy jakiekolwiek wątpliwości związane z określeniem przynależności gatunkowej tego ptaka? Ależ oczywiście - pingwin jak żywy. Co prawda gdy przyjrzymy się dokładnie to możemy zauważyć napis Gran Alca na tym znaczku wydanym przez pocztę kubańską w r. 1974 - M 1993.
     Ale wszystko jak najbardziej zgadza się - otóż pierwsze pingwiny to nie te znane nam dzisiaj z filmów - bezlotne ptaki zamieszkujące półkulę południową, ale wymarłe już alki olbrzymie -ptaki arktyczne których łacińska nazwa brzmi Pinguinus impennis.
     Nie wiadomo, kiedy po raz pierwszy pojawiło się słowo pingwin i co tak naprawdę oznacza. Spory na ten temat trwają wśród naukowców do dzisiaj. Najbardziej prawdopodobna wersja mówi, że nazwa ta pochodzi z języka walijskiego i oznacza dosłownie "biała głowa"  - Pen - „głowa” oraz Gwyn – biały.
     Słynny XVI – wieczny angielski duchowny, a przede wszystkim geograf i wydawca opisów podróży związanych z odkryciami geograficznymi - Richard Hakluyt  -(ok. 1552 – 1616) – podaje w swoich notatkach z 1578 roku, że słowo „pingwin” po raz pierwszy pojawiło się w relacji niejakiego Thomasa Butsa . Opisał on swoją podróż po wodach wokół wyspy znanej dzisiaj jako Nowa Funlandia, położonej u wybrzeży Kanady. Widział tam wysepki pełne ptactwa, a zwłaszcza ptaków określonych przez żeglarza jako „pingwiny”.
    Nie był to jakiś nowy, nieznany do tej pory gatunek ptaków. Ptaki te występowały na obszarze całego północnego Atlantyku, od Norwegii po Labrador, chociaż można było jest spotkać także i w cieplejszych rejonach.  Ich pierwsze opisy znane są już w VIII wieku. Niestety, jako nieloty miały marne szanse na przetrwanie, zwłaszcza gdy począwszy od XVII wieku rozpoczęto masowe polowania na te ptaki.
     Ptaków tych musiało być bardzo dużo. Do dzisiaj u wybrzeży Nowej Funlandii są wyspy które które mają w swojej nazwie słowo „pingwin” Jedna z tych wysp która do dzisiaj ma „pingwina” w nazwie to North Penguin Island.

 

       Dzisiaj praktycznie bezludna i o wyjątkowo niegościnnym wyglądzie wysepka o wymiarach 0,8 km na 0,3 km, na której jedynym śladem cywilizacji jest latarnia morska, w przeszłości była siedzibą tysięcy alk olbrzymich.
     Po raz pierwszy dotarł na nią w 1501 roku portugalski żeglarz Gaspar Corte-Real. Już w 1504 a następnie w 1520 roku pojawia się jej nazwa na mapach wykonanych przez portugalskiego kartografa Pedro Reinela pod nazwą Ylhas das Aves  - wyspa ptaków.

 

Mapa północnego Atlantyku wykonana przez  Pedro Reinela

    Na nieco późniejszych mapach, chociażby na włoskiej mapie z 1661 roku pojawia się znajomo brzmiąca nazwa: Penguin Abonda di Vecelli  - „Pingwin wyspa pełna ptaków”. Podobna nazwa występuje też na mapach wykonanych w 1626 roku przez holenderskiego kartografa Pierre Mortiera, jest to: - I des Penguins .  Także jedna z najstarszych brytyjskich map tych rejonów wykonana przez  Hermana Molla w 1716 roku także posługuje się nazwą – Penguin Island.
Co prawda, w XVIII wieku począwszy od map J. Cooka pojawia się także inna nazwa tej wyspy – Funk Island.  Nazwa ta oznaczała - „zły zapach” i pochodziła od zapachu wydzielanego z olbrzymiej ilości guana – ptasich odchodów jakie nagromadziły się na tej wyspie przez wieki. Począwszy jednak od końca XVIII wieku, a więc od chwili gdy alki olbrzymie były już tylko wspomnieniem, powszechna staje się nazwa - „Penguin Island”.
Dlaczego tak rozpisuje się o historii tej niewielkiej wysepki? Otóż jest to jedyny realny ślad po ptaku, który jeszcze nie tak dawno był istotnym elementem krajobrazu rejonów płn. Atlantyku, a teraz pozostała po, nim nazwa, która kojarzy się z całkiem innym gatunkiem ptaków żyjących na rejonie całkiem innego bieguna.
     Alki olbrzymie  wyglądem przypominają gatunki pingwinów żyjące na Galapagos i w Namibii były podobne wielkością gdyż ich długość ciała wynosiła maksymalnie 95 cm a waga dochodziła do 5 kg. Niestety, ostatnie znane egzemplarze tych ptaków zginęły w 1844 r. zachowało się jedynie w muzeach ok. 90 egzemplarzy wypchanych ale z czego 3 egzemplarze w Muzeum Przyrodniczym Uniwersytetu Wrocławskiego.
    Jedynym realnym śladem po tych "Pingwinach" Północy jest nazwa niewielkiej wyspy u wybrzeży Kanady, o której tak obszernie pisałem powyżej, no i oczywiście znaczki pocztowe z których ostatnim jest ten wydany przez pocztę Gibraltaru w 2007 roku.

 Gibraltar, 2007, Mi 1224

      Określenie pingwin stało się także częścią łacińskiej nazwy systemowej. Tak bowiem nazwał alkę olbrzymią Karol Linneusz twórca systemu klasyfikacji organizmów w 1758 roku. Od tej pory wymarły ptak alka olbrzymia ma swoją naukową nazwę - Pinguinus impennis  - czyli opisowo ptak o białej głowie pozbawiony lotek.
     Znajdujemy się w tej chwili w XVI wieku. Epoce, w której w sposób gwałtowny świat zaczyna  poszerzać się. Nawet dla przeciętnego Europejczyka lądy leżące za oceanem nie są już wytworem fantazji. Ocean przestaje napełniać żeglarzy trwogą a staje się gościńcem ku nowym nieznanym do tej pory lądom. Jedna za drugą ruszają wyprawy na drugi koniec świata. Jednych gna chęć poznania innych chęć zysku. Przy okazji tych podróży w nieznane żeglarze spotykają nieznane, im dotąd rośliny i zwierzęta. Nic dziwnego, że w tym zalewie nowych wrażeń szukają przede wszystkim podobieństwa do świata, im znanego. W tym także do znanych, im zwierząt.
     W ten właśnie sposób pojawia się na półkuli południowej pingwin ptak znany do tej pory z rodzinnych rejonów żeglarzy pływających do tej pory głównie po północnym Atlantyku.
     Pierwszymi Europejczykami o których można powiedzieć że na pewno zobaczyli pingwiny są żeglarze z załogi portugalskiego żeglarza Bartkolomeu Diaza ( ok. 1450 - 1500), którego wizerunek możemy zobaczyć na karcie maximum wydanej w 1988 r. przez państwo znane wtedy jako Afryka Południowo-Wschodnia a od 1990 r. państwo to nosi nazwę Namibia.

 South–West Africa, 1988, Mi 617

      Najprawdopodobniej musiał widzieć zamieszkujące te rejony pingwiny afrykańskie, ale w zachowanych notatkach z tej wyprawy nie ma o nich ani słowa.
     Pierwszy zapis, o którym możemy powiedzieć, że na pewno dotyczy pingwinów jest związaną z następną wyprawą innego wielkiego portugalskiego żeglarza Vasco da Gamy. Wypłynął on w swój rejs, którego celem było dotarcie do Indii 10 lat po wyprawie Diaza. Diaz nie dotarł do Indii musiał zawrócić zaraz po okrążeniu Przylądka Dobrej Nadziei. Cel udało się, natomiast osiągnąć wyprawie Vasco da Gamy. Ale nas w tej wyprawie interesuje najbardziej spotkanie z pingwinami.
Zapis ten nosi datę 22 listopada 1497 roku i został poczyniony w pobliżu Przylądka Dobrej Nadziei. Kronikarz wyprawy Diaza – Alvero Vello – tak pisze:
"Są to ptaki wielkości kaczek, ale nie mogą latać, bo nie mają piór na skrzydłach. Ptaki owe, z których zabiliśmy tyle, ile się dało, nazywają się Fotylicayos i ryczą ja osły".
Tymi ptakami były pingwiny afrykańskie znane także pod angielską nazwą Jackass penguin czyli właśnie ośle pingwiny.
Podobiznę tych pingwinów możemy znaleźć na znaczku wydanym przez pocztę Wysp Cooka - tropikalną republikę na Pacyfiku. Co maja wspólnego te wyspy z pingwinami? - będzie o tym też mowa.

 

Cook Islands, 1992, Mi 1370

     Pierwsi Europejczycy, którzy dotarli na południe Afryki byli na pewno zaskoczeni widokiem tych dziwnych ptaków, zwłaszcza że wydawały odgłosy w żaden sposób nie kojarzące się z ptakami. Kojarzyły, im się, jak można przeczytać z kaczkami. Nic, więc dziwnego, że dla żeglarzy spragnionych po wielomiesięcznym rejsie świeżego mięsa stały się łatwym łupem. Zwłaszcza, że nie mogły wzbić się w przestworza aby uciec przed dziwnymi białymi ludźmi.
Tak, więc pierwsze spotkanie Europejczyków z ptakami znanymi dzisiaj jako pingwiny skończyło się niestety w bardzo dramatyczny sposób dla gospodarzy, a mianowicie w garnku.
     Przenieśmy się teraz na drugą stronę Atlantyku. Tam zmierza wyprawa Ferdynanda Magellana. Wyprawa, która przejdzie do historii jako ta, która po raz pierwszy opłynęła Ziemię. Na razie załoga 5 statków, które pod dowództwem Magellana wyruszyły na wyprawę znajduje się w Patagonii, gdzie spędza zimę. Warunki życia są trudne. Marynarzom doskwiera głód, zła pogoda oraz szkorbut. I tym razem to właśnie m.in. pingwiny ratują żeglarzy od głodu.
Znajdujący się wśród członków wyprawy kronikarz Antonio Pigafetta pod datą 27 stycznia 1520 roku zamieszcza opis polowania na jak je określił kronikarz "gęsi".
Przez wiele lat ten wpis Pigafetty uchodził za pierwszy opis spotkania Europejczyków z pingwinami na półkuli południowej. Spowodowane to było tym, że pamiętnik z wyprawy Vasco da Gamy opublikowano po raz pierwszy dopiero w 1838 roku.

 

Argentyna, 1985, Mi 1786

      Badacze przypuszczają, że polowanie na pingwiny opisane przez Pigafettę miało miejsce właśnie w okolicach Punta Tombo, gdzie do dzisiaj żyje bardzo duża kolonia pingwinów magellańskich. Teraz są one objęte ochroną i dzisiaj już nikt ich nie pomyli z gęśmi. Po opuszczeniu miejsca zimowania, buncie załogi oraz stracie jednego statku 21 października 1520 roku Magellan dociera do cieśniny oddzielającej kontynent amerykański od Ziemi Ognistej. Podczas podróży przez cieśninę noszącą dzisiaj imię odkrywcy podróży, która trwała miesiąc czasu pingwiny stanowiły stałą część jadłospisu załogi. Podobnie jak w przypadku pingwinów afrykańskich także i ich amerykańscy pobratymcy swoje pierwsze spotkanie z Europejczykami zakończyli jako uzupełnienie menu.

      Następnym żeglarzem, który opisał spotkanie z pingwinami jest Bask, poddany korony hiszpańskiej Andrés de Urdaneta (1498 – 1568) – ksiądz, żeglarz i badacz południowego Pacyfiku. Człowiek o niesłychanie bogatej biografii, księdzem został dopiero w 1557 roku, a więc bardzo późno. Młodość i lata dojrzałe spędził na przemierzaniu Pacyfiku. Dla nas najbardziej interesująca jest jego pierwsza wyprawa.
    W roku 1525 wyruszył w morze jako uczestnik wyprawy Juana Sebastiana del Cano na Wyspy Korzenne. Podczas żeglugi śladami Magellana Urdaneta  poruszając się niewielką łódką spenetrował i naniósł na mapy praktycznie nieznaną Cieśninę Magellana. Prowadził on niesłychanie drobiazgowe notatki. Część z nich zachowała się.

 

     W swoim dzienniku pod datą 26 luty 1527 zanotował następujące zdanie:
               „znaleźliśmy tyle kaczek bez skrzydeł, że nie mogliśmy się przez nie przedrzeć”.
   Także i w tym przypadku w opisie występują kaczki. Można  powiedzieć że nie ma w tyn nic dziwnego, gdyż dla pierwszych europejskich żeglarzy stanowiły pingwiny istotne uzupełnienie ich ubogiej diety.

     Następnym Europejczykiem który odwiedził te strony był słynny angielski korsarz Francis Drake który dowodząc statkiem "Golden Hind" i czterema mniejszymi jednostkami dotarł 17 sierpnia 1578 r. do cieśniny Magellana.

British Virgin Islands, 1980, Mi 393–396

      Tutaj widzimy obdarzonego tytułem szlacheckim F. Drake wraz z podobizną jego protektorki królowej angielskiej Elżbiety. Walor ten został wydany przez administrację Brytyjskich Wysp Dziewiczych w 1980 r.
     Wracając do żeglugi statków przez cieśninę po siedmiu dniach, podczas odpoczynku na lądzie na jednej z wysepek w środku cieśniny, załoga dostrzegła - jak opisywał to wielebny Francis Fletcher, kronikarz wyprawy
"nieprzebrany tłum ptaków wielkości gęsi, które nie potrafiły wznieść się do lotu. W jednym dniu zabiliśmy ich trzy tysiące i długośmy się nimi żywili".
Były to pingwiny Magellana, które po dziś dzień licznie występują w Patagonii - pierwsze pingwiny opisane przez Anglika.

 

     Tak wygląda „ptak wielkości gęsi” narysowany przez F. Fletchera i zamieszczony w jego kronice. Niezbyt przypomina pingwina a bardziej właśnie gęś, ale nie ulega wątpliwości że były to pingwiny magellańskie.
     Koniec XVI wieku to okres ustawicznych konfliktów pomiędzy Hiszpanią a Koroną Brytyjską. Królowa Elżbieta na wszelkie sposoby dążyła do powstrzymania dalszego wzrostu potęgi Hiszpanii. Jednym z wielu przedsięwzięć służącym temu celowi było przecięcie linii handlowych pomiędzy koloniami hiszpańskimi w nowo odkrytej Ameryce a metropolią. Najważniejsze zadaniem było zagarnięcie przewożonych drogą morską skarbów Nowego Świata. Nic dziwnego, że żeglarze byli w cenie, także ci, którzy trudnili się rzemiosłem korsarskim jak, chociażby wspomniany powyżej F. Drake nagrodzony przez królową tytułem szlacheckim.
Korsarzem był także godny następca F. Drake`a - Thomas Cavendish (1560-1592). W dniu 21 lipca 1586 roku w szczytowym okresie trwania niewypowiedzianej wojny korsarskiej wyrusza na czele 3 statków z Plymouth z zamiarem powtórzenia wyczynów Drake`a i złupienia hiszpańskich miast w Ameryce Płd.
     28 grudnia 1586 roku Cavendish rzuca kotwicę u ujścia rzeki Deseado w Patagonii. Wcześniej w 1520 roku zatrzymał się tutaj Magellan, ale nazwa tego miejsca oraz założonego w tym miejscu miasta będzie nosić nadana przez Cavendisha nazwę Port of Desire. Nazwa pochodzi od nazwy statku kapitana. Tutaj też podobnie jak wcześniej uczestnicy innych wypraw urządzono polowanie na pingwiny. Jak notuje kronikarz wyprawy w ciągu dwóch godzin polowania zabito tyle pingwinów, że zdołano zasolić dużą ilość beczek z pingwinim mięsem.

Thomas Cavendish

       Do cieśniny Magellana dociera 6 stycznia 1587 roku. W celu dokonania napraw i zdobycia zapasów żywności statki rzucają kotwicę na wyspie Santa Magdalena niedaleko dzisiejszego miasta Punta Arenas.  Tutaj właśnie dochodzi do historycznego wpisu w kronice wyprawy.
Po raz pierwszy ptaki antarktyczne zostały nazwane i opisane jako pingwiny przez Francisa Petty`ego w czasie wyprawy dookoła świata dowodzonej przez Anglika Thomasa Cavendisha. Oczywiście korsarza podobnie jak i Drake. Wyprawa ta odbyła się w latach 1586-1588.
Petty w swoim dzienniku zanotował, że "jako prowiant otrzymaliśmy zapasy solonego mięsa pingwiniego".
   W ten oto sposób potoczna nazwa bezlotnych ptaków zamieszkałych na północy została już na stałe przypisana nowym gatunkom bezlotnych ptaków mieszkających na południu. Tak, więc od roku 1587  nazwa pingwiny zagości już na stałe w wszystkich relacjach zarówno podróżniczych jak i naukowych, dotyczących mórz południowych.

 

Falklandy, 1997, Mi 682-685

Pingwiny magellańskie, to one były kaczkami, gęśmi a ostatecznie stały się pingwinami. To one ratowały czasem przed śmiercią głodową pierwszych europejskich żeglarzy stając się dzięki temu częścią historii wartą uwiecznienia w kronikach. Etap rozpoznania i pierwszych prób nazwania tych nowych nieznanych stworzeń mamy, więc już za sobą. Teraz przychodzi pora na bardziej krytyczne i pogłębione spojrzenie na te dziwne ptaki.
Ale to już temat na następną opowieść.