Pingwiny. Dziwne ptaki, mają skrzydła a jednak nie latają. Nie mają płetw a woda jest ich żywiołem. Większą część życia spędzają w ciemnym i zimnym morzu. Żyją i rozmnażają się w środowisku, w którym życie wydaje się być wręcz niemożliwe. A jednak od setek tysięcy instynkt życia jest tak silny, że pozwala na przetrwanie w tak niesprzyjających warunkach.

 

Instynkt jest tym co powoduję że w samym środku antarktycznej zimy, w najczarniejsze noce, organizmy 35 milionów pingwinów antarktycznych produkują jednocześnie kilka cząsteczek hormonu płciowego.
Tak opisuje ten proces Dawid Campbell w swojej książce „Kryształowa pustynia”:

  "W tym właśnie momencie decyduje się dalszy rozwój wydarzeń. Kiedy nastanie antarktyczny dzień, martwe piargi i pola śnieżne kontynentu i wyspy zaczną rozbrzmiewać głosami tokujących ptaków, a wzgórza zabarwią się na rdzawy kolor od przetrawionych skorupek kryla, którego zasoby wydają się nieograniczone. Wiosną, w miarę kurczenia się paku lodowego, pingwiny powracają na swoje miejsca lęgowe”.  

     Sznury pingwinów przypominają wtedy widoki znane z afrykańskich sawann czy też amerykańskich prerii na których widzimy długie szeregi zwierząt zmierzające do miejsc lęgowych. U nas widzimy klucze gęsi czy też żurawi powracających z miejsc zimowania. Pingwiny latem powracają z oceanu. Nadchodzi pora na gody.
    Pierwsze przybywają samce i zawłaszczają miejsca lęgowe. Dopiero po kilku dniach przybywają samice, owacyjnie witane przez samców. Doświadczone pingwiny wypatrują ubiegłorocznych partnerów. Partnerstwo tworzy się i umacnia dzięki zrytualizowanym popisom wokalnym i ruchowym. Wygląda to tak ja na zamieszczonym powyżej zdjęciu. Pingwin trzepie skrzydłami, wygina szyję w łuk, unosi głowę i rzucając całym ciałem, jakby miał się rozpaść na kawałki, zanosi głos ku niebu. Brzmi to jak skrzyżowanie ryku osła z krzykiem dzikiej gęsi. Nic więc dziwnego, że pierwsi Europejczycy którzy zetknęli się na wybrzeżach dzisiejszej Namibii z pingwinami afrykańskimi nazwali je „oślimi pingwinami” - Jackass penguin.
     Uczestnik wyprawy Scotta, Edward Wilson, który jako jeden z pierwszych obserwował pingwiny w trakcie godów określił to zachowanie jako „ekstatyczne”. Nie ma to jednak wiele wspólnego z ekstazą. Hałas tak charakterystyczny dla kolonii pingwinów jest po prostu jednym z elementów gry miłosnej. Nic więc dziwnego że ci polarnicy którzy przebywali w pobliżu pingwinich kolonii ten dźwięk, wzmocniony przez tysiące głosów zapamiętają na zawsze.

 

     Widok takiej kolonii został pokazany na tym znaczku wydanym w 1999 roku przez pocztę TAAF. Przedstawia jedną z największych „manszoterii” w ten sposób określa się kolonie pingwinów.
     Kolonie pingwinie dochodzą do setek tysięcy osobników. To, że są one tak duże nie jest dziełem przypadku. Po prostu okres kojarzenia się par i składania jaj musi być, że względu na klimat, jak najkrótszy. Ptaki te potrafią świetnie naśladować zachowania swoich partnerów. Jeśli jedna para zacznie się zalecać, sąsiadujące z nią ptaki idą za jej przykładem. Nic więc dziwnego że wielkość kolonii ma swoje znaczenie jeżeli chodzi o sukces rozrodczy. Dzięki synchronizacji w obrębie kolonii jednocześnie wykluwa się więcej piskląt. Wysyp piskląt sprawia, że drapieżniki mają krótszy czas na łatwe żerowanie, dzięki czemu zginie mniej młodych. Jedna z największych takich kolonii jest zlokalizowana na maleńkiej wysepce, która dzięki swoim gospodarzom jest znana właśnie jako Wyspa Pingwinów.

 

     Tak wygląda mapa tej wyspy. Wyspa ma zaledwie nieco ponad 3 km kwadratowe powierzchni. Jej wymiary to niecałe 4 km długości i 1 km szerokości. Wyspa wchodzi w skład archipelagu Crozeta i jest jedną z najmniejszych wysp. Leży w dość znacznym oddaleniu od innych wysp. Najbliższa wyspa Ile de Cauchons jest oddalona o 30 km. Jej wysokie klifowe brzegi o wysokości od 50 m do 300 m powodują iż jest praktycznie niedostępna od strony morza. Dzięki temu jest wręcz idealnym miejsce lęgowym dla wielu gatunków ptaków. Nic więc dziwnego że najwyższy szczyt wyspy nosi nazwę Góry Pingwinów i wznosi się na wysokość 340 metrów.
     Za odkrywcę wyspy uchodzi francuski żeglarz Marion Dufresne który w r. 1772 pierwszy dostrzegł brzegi tej wyspy. Pierwsza jej nazwa nadana przez odkrywcę to - „Niedostępna” - Inaccessible . Po raz pierwszy oficjalnie pod tą nazwą jest wzmiankowana w 1837 roku. Jednakże amerykańscy i angielscy wielorybnicy i poławiacze fok coraz częściej goszczący na tych niegościnnych terenach nazywali tą wyspę – Wyspa Pingwinów. Taką też nazwę możemy spotkać na XIX -wiecznych mapach.

     Na tej mapie archipelagu Crozeta pochodzącej właśnie z XIX wieku widzimy iż nazwa Wyspa Pingwinów zagościła już na trwałe w kartografii. Pierwsza widok tej wyspy został sporządzony w 1874 roku przez dr Władysława Weineka - astronoma pochodzacego z Węgier, który brał udział w niemieckiej wyprawie naukowej na pokładzie statku SMS Gazelle.

 

 Niezwykłe brzegi tej wyspy możemy zobaczyć także na tej karcie maximum wydanej w 1988 roku.

      Wydaje się to wręcz niemożliwe, zwłaszcza gdy patrzy się na urwiste brzegi tej wyspy, aby mogło na niej tętnić życie. A jednak znajduje się na niej jedna z największych pingwinich kolonii. Znajdująca się na wyspie kolonia pingwinów złotoczubych liczy milion osobników. Rejwach jaki czynią te pingwiny w trakcie okresu lęgowego jest słyszany z odległości wielu kilometrów.

 

     Nic więc dziwnego że ta niezwykła wyspa została uczczona przez pocztę TAFF, którego częścią jest także ta wyspa, wydaniem kilku znaczków. Pierwsze z nich wydane zostały w 1988 roku i w katalogu Michla są sklasyfikowane pod numerami 237 i 238.
     Znaczki te doskonale oddają surowe piękno tej wyspy. Unikalna przyroda tej wyspy została zauważona i na mocy dekretu z dnia 3 października 2006 roku włączona została do jako część Narodowego Rezerwatu Przyrody Francuskich Terytoriów południowych i Antarktycznych. W skład tego rezerwatu wchodzą archipelag Crozet wraz z Wyspą Pingwinów, wyspy Kerguelen, St. Paul i Amsterdam. Łączna powierzchnia tego rezerwatu to 2 miliony 270 tysięcy ha. Jest to więc największy francuski rezerwat przyrody.
      Pingwiny są głównymi mieszkańcami tej małej wyspy. Ale oprócz nich swoje miejsca lęgowe ma tutaj aż 28 innych gatunków ptaków. Zwłaszcza dla jednego gatunku albatrosa - Salvin's Albatross – jest to szczególne miejsce gdyż jest jego jedynym miejscem lęgowym.

     Nic więc dziwnego że na tym znaczku wydanym w 2003 roku możemy zobaczyć szybującego albatrosa na tle wyspy pingwinów. Dzięki swojej niedostępności, a także oddaleniu od głównych szlaków komunikacyjnych wyspy subantarktyczne mają niepowtarzalną szansę na zachowanie swojej nieskażonej przyrody. Dzięki temu, że zostały także objęte ochroną prawną jest duża szansa na to, że te oceaniczne dziedzictwo biologiczne zostanie zachowane w stanie nienaruszonym. Nadal, więc jedynymi i pełnoprawnymi gospodarzami tych wysp będą pingwiny.

 

     Tam, gdzie przez większość roku jedynym dźwiękiem jaki można usłyszeć jest łoskot rozbijających się o brzeg fal i wycie polarnego wichru. Gdzie jedynym śladem życia są mchy i porosty przyczepione do skał, tam przez okres krótkiego lata antarktycznego życie wybucha wręcz eksplozja życia jest ona tak intensywna, jak nigdzie indziej. Trzeba chronić te miejsca, gdyż może w przyszłości to właśnie mieszkańcy tych niegościnnych terenów uratują ludzkość przed zagładą.