Uważne przeglądanie popularnego, z pozoru mało wartościowego materiału, może prowadzić do wielu interesujących odkryć filatelistycznych. Najczęściej są to drobne ciekawostki, które pomimo stosunkowo niewielkiej wartości materialnej cieszą oko i mogą być powodem dumy szczęśliwego znalazcy. Czasem jednak "ciężar gatunkowy" znaleziska zaskakuje swoimi rozmiarami...
Chciałbym przybliżyć pewną historię, która kilkanaście lat temu stała się moim udziałem. Pod koniec 2004 roku wybrałem się z kilkudniową wizytą do jednego z kolegów, mieszkającego a drugim krańcu Polski, a poznanego w trakcie spotkań Studium Filatelistyki w Ciechocinku. Wizyta ta stała się także okazją do wielu dyskusji na tematy filatelistyczne. W trakcie jednej z nich mój gospodarz wyciągnął spore pudełko wypełnione po brzegi korespondencją, ocaloną w trakcie porządków po likwidacji siedziby Zarządu Miejskiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Rybniku.
W pudełku tym znajdowało się kilkaset kopert i kart z odpowiedziami nadesłanymi na konkurs "Czy znasz Kraj Rad". Ponieważ korespondencja ta pochodziła z grudnia 1982 roku, zacząłem ją skrupulatnie przeglądać, mając nadzieję na znalezienie ostemplowań cenzury stanu wojennego, sporadycznie stosowanej jeszcze w tamtym okresie. Bezskutecznie. Kiedy już straciłem nadzieję na znalezienie interesujących mnie walorów, w moje ręce zaczęły wpadać dziwnie wyglądające kartki. Najpierw jedna, potem druga i trzecia... Nie były to jednak ostemplowania cenzury. Dopiero po pewnej chwili uświadomiłem sobie skalę dokonanego znaleziska. W swoich rękach trzymałem bowiem kartki tzw. przewartościowania bytomskiego. Po dokładnym przejrzeniu zawartości pudła, wspólnymi siłami odnaleźliśmy łącznie kilkanaście takich kart - wszystkie zostały wysłane z Głubczyc a na znajdujących się na nich stemplach widniała identyczna data - 13.12.1982.
Mniej zorientowanym Czytelnikom spieszę wyjaśnić, że chodzi tutaj o prowizoryczne nadruki zmieniające wartość nominalną, wykonane na zlecenie Dyrekcji Wojewódzkiego Zarządu Poczty w Katowicach na zapasach kart pocztowych o nieprzydatnych taryfowo nominałach, zalegających w Wojewódzkiej Składnicy Pocztowej w Bytomiu. Przewartościowanie to wykonane zostało w dość prymitywny sposób, tj. poprzez odręczne przekreślenie "starej" wartości nominalnej oraz przystawienie stempelka z "nowym" nominałem. Łącznie przedrukowano blisko 60 tys. kart w dwóch nakładach: w grudniu 1982 roku (kartki o nominale 2 zł) oraz w lutym 1983 roku (kartki o nominale 5 zł). Ponieważ operacja ta została przeprowadzona bez wiedzy i zgody Ministerstwa Łączności, informacja o przewartościowaniu nie dotarła na czas do większości filatelistów, zaś przedrukowane kartki zużyto w normalnym obiegu pocztowym. Trudno zatem dziwić się, że kartki te należą obecnie do niezwykle poszukiwanych walorów, a ich ceny wg katalogu "Fischera" kształtują się na poziomie od 150 zł wzwyż. Czytelników zainteresowanych tym jakże ciekawym wydaniem zachęcam do zapoznania się z opracowaniem autorstwa P. Pelczara pt. O przewartościowaniach 'bytomskich" prawie wszystko... ("Przegląd Filatelistyczny" - Zeszyt Specjalny 3 z 2009 roku), stanowiącym obecnie najbardziej obszerne źródło wiedzy na ten temat.
Jedna ze znalezionych kart trafiła do mojego zbioru. Przedstawiam ją na poniższej ilustracji.
Kartka ta, podobnie jak pozostałe z odnalezionych, jest bardzo ciekawa z filatelistycznego punktu widzenia. Nosi ona bowiem najwcześniejszą znaną datę pocztowego użycia kartek pochodzących z przewartościowania bytomskiego. Co ciekawe, dowiedziałem się o tym dopiero z przywołanego wcześniej publikacji P. Pelczara.
Prezentowana walor jest jednak interesujący także z zupełnie innego względu. Po dokładnym obejrzeniu kartki można zauważyć, że jej nadawca - najprawdopodobniej osoba z jakiegoś powodu "przymuszona" do udziału w konkursie - pozwolił sobie na małą "dywersję". Otóż na boku samolotu lecącego w kierunku Moskwy umieścił napis US AIR FORCE, a pod jego skrzydłami dorysował kilka bomb, rakiet, czy innych elementów uzbrojenia.
Ponieważ na odwrocie kartki znajdują się nie tylko odpowiedzi na pytania konkursowe, ale także dane adresowe nadawcy, mogłoby się wydawać, że osoba ta wykazała się skrajną lekkomyślnością. Przesyłka ta mogła bowiem przypadkowo trafić do placówki cenzury, jak i zostać wychwycona przez któregoś z pracowników TPPR. W obu przypadkach konsekwencje opisanego "żartu" byłyby zapewne bardzo poważne... Tak się jednak nie stało a przesyłka spokojnie wylądowała wśród setek innych odpowiedzi konkursowych.
Warto jednak zastanowić się, czy znajdujące się na kartce dane nadawcy są na pewno prawdziwe. Osobiście mam ku temu bardzo poważne wątpliwości, gdyż pomimo dość wytrwałych poszukiwań, prowadzonych głównie za pomocą dostępnych narzędzi internetowych, nie natrafiłem na żaden ślad osoby noszącej takie nazwisko.