Zima na Antarktydzie. Wiszący nad lodową pustynią Księżyc swoim zimnym i jakże nikłym światłem oświetla pustkowia, na których jedynym gospodarzem wydaje się być tylko śnieg i wszechobecny wiatr. Morza wokół tego zamarzniętego lądu także pokryły się lodem. „Ciągły tu huk, łoskot. Nie życia, lecz zniszczenia, śmierci. ….Piękno podniosłe i pełne żałoby. Umarła gwiazda zdaje się oświecać świat umarły” - tak pisze w swoim pamiętniku Adrien de Gerlache, dowódca „Belgici”, statku który został uwięziony w lodach w r. 1898.
Właśnie, tak jak na tej serii wydanej przez AAT w 2011 roku wyglądają morza antarktyczne i takie tylko widoki oczekiwały na pierwszych żeglarzy, którzy dotarli w te rejony. Nic, więc dziwnego, że wszechobecny lód wzbudzał w nich przerażenie. Czy możliwe jest tutaj jakiekolwiek w życie? Czy w tych zimnych wodach w ogóle ono istnieje? Na pewno widok pingwinów musiał być dla nich wielką niespodzianką. W tej pustce, jednak rozkwita życie. Nie dziwi, więc fakt, że w opisach jakie pozostawili nam uczestnicy tych pionierskich wypraw możemy znaleźć wiele stron poświęconych tym niezwykłym ptakom. Oto jak pisał o nich polski uczestnik wyprawy "Belgici" Antoni Dobrowolski:
„Mało jest ptaków o tak ciekawym żywocie i obyczajach. .. Są to ulubieńcy wypraw antarktycznych – nie tylko dla swych potężnych mięśni piersiowych, smacznego kąska dla podróżnika, wynudzonego konserwami, lecz także jako żywi towarzysze w pustyni, swym głośnym, chrapliwym krzykiem wołający „żyję”! Tam, gdzie krzyczą tylko orkany lub milczy lodowata martwota”.
Powyższy opis jest dość charakterystyczny z dwóch względów. Otóż, pingwin jest tutaj opisany nie tylko jako towarzysz zimowania, ale także, nie da się tego ukryć, jako urozmaicenie diety polarników. I w tym miejscu pojawia się pytanie - no, a czym żywią się w takim razie pingwiny? Przecież nie lodem! Gdzie w tak nieprzyjaznym dla życia miejscu można znaleźć pożywienie? Odpowiedź nasuwa się sama – w morzu, morzu będącym kolebką życia na naszej planecie. Nawet w tych zimnych wodach morze jest wręcz niewyobrażalnie wielkim magazynem żywności. Życie w tych zimnych morzach, to wręcz miliardy stworzeń, istna galaktyka życia. A każde życie karmi się innym życiem, po to, aby przetrwać i rozwijać się.
Patrząc na tą fotografię polujących pingwinów trudno nie zachwycić się ich pięknem. Wydaje się bowiem, że szybują one w wodzie, tak jak ptaki w przestrzeni. Te śmiesznie poruszające się na powierzchni nieloty w wodzie są pełnymi gracji pływakami. Pingwiny żerują zapamiętale i potrafią w poszukiwaniu pożywienia przepływać naprawdę duże odległości. W przypadku największych gatunków takich, jak pingwin cesarski i królewski może, to być nawet 1500 km. W przypadku pingwina cesarskiego odnotowano zejścia na głębokość do 400m i przebywaniu pod wodą aż przez 18 minut. Mniejsze gatunki pingwinów nie schodzą aż tak głęboko i przeważnie żerują na głębokości do 70 metrów. Muszą przy tym uważać także na drapieżniki polujące na pingwiny.
Oto, jak wygląda, w uproszczeniu łańcuch pokarmowy mórz polarnych. Jak widać wzajemne zależności pomiędzy poszczególnymi gatunkami są bardzo duże. Wszelkie zewnętrzne ingerencje w ten niezwykle kruchy system mogą skończyć się katastrofą. Głownie dlatego, iż wszystkie te zwierzęta poczynając od tych stojących na najniższym stopniu rozwoju żyją w niesłychanie ekstremalnych warunkach. Ich proces wzrostu jest o wiele dłuższy niż w ciepłych wodach, a pomimo to bogactwo fauny jest wręcz zdumiewające. Jak możemy stwierdzić, podstawowym pokarmem pingwinów jest kryl. Arcyciekawy to jegomość. Kryl antarktyczny – Euphasia superba, to tylko jeden z rodzajów tego gatunku, ale ten najbardziej podstawowy. W Polsce jest on znany od lat 70-tych XX wieku, kiedy to podjęto próbę przemysłowego odławiania tego skorupiaka.
To jedno z najbardziej zadziwiających stworzeń. Jego biomasa, jest większa od biomasy każdego innego gatunku zwierząt żyjących na Ziemi, nawet od wszystkich ludzi. A przecież jest tak niewielki. Maksymalna długość jaką osiąga kryl wynosi 66 mm Pomimo to jest podstawowym pożywieniem nie tylko dla pingwinów, ale także dla wielorybów i krabojadów. Nic więc dziwnego, że jego wizerunek znalazł się także na znaczkach.
Najbardziej niezwykłą cechą kryla jest zbijanie się w gigantyczne ławice. O dziwo, właśnie dzięki tej strategii średnia długość życia kryla wynosi około 7 lat, podczas gdy przykładowo, żywiące się krylem kalmary żyją najwyżej 2 lata. Jest to szczególny przypadek, kiedy drapieżnik żyje krócej niż jego ofiara. Ławice kryla należą do najbardziej niesamowitych fenomenów biologicznych na Ziemi. W 1981 r. naukowcy prowadzący badania na statku „Melville” wykryli nieopodal wyspy Elephant ławice kryla o powierzchni mniej więcej 150 km kwadratowych i grubości co najmniej 200 metrów. Naukowcy ocenili, że tak jedna ławice mogła zawierać od 2 do 9 miliardów kilogramów kryla. Daje nam to wyobrażenie o zasobach kryla jaki znajduje się w tych zimnych wodach. Podstawowa rola, jaką kryl spełnia w łańcuchach pokarmowych w Antarktyce, nie ma odpowiednika wśród żadnego innego gatunku. Dzięki temu pingwin może od razu złowić kilkaset sztuk kryla. Sprzyja temu workowata budowa żołądka, która może pomieścić ok. 250 gramów pokarmu. Wydaje się że jest to niewiele, ale pingwiny trawią pokarm bardzo wolno. Ale nie tylko kryl wchodzi w skład diety pingwinów.
Powyższy walor wydany przez pocztę BAT w 1994 r. przedstawia inne ogniwa antarktycznego systemu pokarmowego. Nie widzimy tutaj co prawda pingwinów, ale mamy tutaj m.in. inne składniki pingwiniej diety, jak ryby i głowonogi. Ulubionym pożywieniem pingwinów cesarskich są zwłaszcza kalmary, takie jakie chociażby widzimy na tym walorze wydanym w 2001 roku przez Nową Zelandię.
Oprócz kryla najbardziej poważna pozycję w diecie pingwinów stanowią ryby.
Ryby Antarktyki są szczególne, obejmują szereg rodzin i rodzajów, niekiedy bardzo podobnych, a niekiedy bardzo różniących się pochodzeniem, rozmieszczeniem i występowaniem. W rejonie Antarktyki znanych jest około 100 gatunków ryb należących do 10 rodzin, wśród których najliczniej reprezentowana jest rodzina Nototheniidae. Drugą szczególnie interesującą jest endemiczna, występująca tylko w tym rejonie, rodzina ryb białokrwistych – Chaenichthyidae. Odkrycie tych ryb nastąpiłoby pewnie wcześniej, lecz jak podają dawne źródła pierwszy jej egzemplarz złowiony w połowie XIX wieku, został zjedzony przez kota, który był na statku!!! W rezultacie publikacja naukowa stwierdzająca istnienie ryb bez hemoglobiny, o bezbarwnej krwi, pojawiła się dopiero w 1954 roku. Współczesne badania pozwoliły stwierdzić, że jest to wyjątkowo liczna rodzina, gdyż w jej skład wchodzi aż 19 gatunków.
Powyżej widzimy jeden z przedstawicieli rodziny ryb białokrwistych, jaki został uwieczniony na znaczkach. Także i inne ryby z rodziny Nototenii można znaleźć na znaczkach wydawanych przez pocztę Francuskich Terytoriów Antarktycznych, które bardzo dbają o przedstawienie w ten sposób fauny tego regionu.
Jak możemy się zatem przekonać pingwinia dieta jest urozmaicona. Przetrwanie w warunkach tak wrogich dla życia wymaga, bowiem energii, a taką może zapewnić tylko odpowiednio bogaty pokarm. Jednakże możemy dojść do zdumiewającego wniosku, życie na tych terenach jest uzależnione od malutkiego skorupiaka, to właśnie nieprzebrane zasoby kryla powodują to, że możemy cieszyć się widokiem pingwinów. Dane statystyczne zebrane na podstawie wieloletnich obserwacji pozwoliły, bowiem stwierdzić, że pingwinia populacja licząca w obrębie Antarktyki ok. 120 milinów sztuk zjada rocznie prawie 34 miliony ton kryla!! Bez kryla nie ma, więc życia. I, to właśnie dzięki krylowi możemy czytać tak ciekawy opis pingwina jak ten autorstwa Antoniego Dobrowolskiego:
„Ze względu na to, że wiadomości te nie przeniknęły jeszcze do szerszego ogółu, jak również, że zjadłszy z tymi ptakami w ciągu czternastu miesięcy przysłowiową beczkę soli znam je sam nieźle, pozwolę sobie nieco bliżej zapoznać z nimi czytelnika. Jegomość Pingwin, wzrostu 60 cm, /sądząc po tych danych były to niewątpliwie pingwiny Adeli/, ma kostium stylowy, barwą wspaniale dostrojony do krajobrazu lodów, mozaiki czerni i bieli: brzuch i pierś śnieżnobiałe, lśniące jak pole lodowe w słońcu; grzbiet czarny, mieniący się szafirem, jak gdyby odległy wyskok nagiego granitu wybrzeża; na czarnej główce dwa białe kręgi powiek. W wyprawach antarktycznych ten pan bierze żywy udział, nie tylko materialny jako befsztyk, lecz również idealny jako pierwszorzędny komik, tym komiczniejszy, że mimowolny. Cała jego postać, wszystkie pozy i ruchy są tak pełne komizmu, że pobudzą do śmiechu najsmutniejszego człowieka”.
Czytając opis pingwinów sprzed ponad 100 lat i jednocześnie patrząc na te znaczki wydane przez pocztę nowozelandzkiego Terytorium Rossa musimy stwierdzić, że jest on nadal bardzo aktualny. Pingwiny ciągle są takie same, tak samo godnie prezentują się w swoich frakach. Ale podziwiając piękno tych ptaków, musimy jednocześnie pamiętać, że ich życie jest uzależnione od zasobów malutkiego kryla. A o to, abyśmy nadal mogli cieszyć się tym pięknem, musimy zadbać wszyscy.
Tekst niniejszego artykułu pierwotnie ukazał się w Filateliście, 2012, 9, 448-450.