Kończy się epoka wielkich odkryć geograficznych.  Świat okazał się większy i bardziej zadziwiający niż do tej pory wydawało się. Ale pomimo tego iż wydaje się, że wszystko już zostało odkryte nadal, zarówno żeglarzy, jak i wielkich władców, dręczy brak odpowiedzi na pytanie – co znajduje się na południu? Jakie nieznane ziemie i bogactwa są tam ukryte?
    Do wyścigu na morza południowe oprócz żeglarzy hiszpańskich i portugalskich dołączyli nowi poszukiwacze skarbów – Holendrzy, Francuzi i Anglicy. Zwłaszcza Francja będąca w XVIII wieku

najszybciej rozwijającym się krajem,  spoglądająca z zazdrością na kolonialna potęgę swojego hiszpańskiego sąsiada, postanowiła nie dać się wyprzedzić innym w poszukiwaniu Południowego Lądu.
  Atmosferę tych poszukiwań doskonale oddaje zdanie z dzieła jednego z francuskich historyków Charlesa de Brosses który w 1756 roku tak pisał:

    Najsławniejszym z nowożytnych władców będzie ten, który nada swe imię Południowemu Światu”.

    Atmosferę podgrzewały także wyimaginowane prawa Francuzów do władania tym Południowym Światem. W r. 1663 niejaki Jean Paulmier de Courtonne – kanonik z Lisieuax opublikował książkę w której opisał dzieje misji chrześcijańskich prowadzonych  na ziemiach Terra Australis do których miał jakoby dotrzeć jego przodek.
  O kim mowa? Otóż chodzi o postać niejakiego Binot Paulmiera z Gonneville w Normandii. Miał on, jakoby w 1503 roku ,zostać zagnany przez burzę na nieznane ziemie na których spędził 6 miesięcy żyjąc tam w idyllicznych warunkach.  W r. 1505 powrócił do Francji przywożąc z sobą także kilku mieszkańców tych ziem.  Wielebny Jean Palmier miał być jakoby potomkiem tych rodzimych mieszkańców nieznanego Południowego Świata.
   Historia ta trafiła w Francji na podatny grunt.  Francuzi byli podrażnieni sukcesami żeglarzy angielskich i holenderskich, postanowili więc także i oni wyruszyć na poszukiwanie Południowego Lądu, od tej pory nazywanego w Francji Ziemią Gonneville`a.
  Francuscy żeglarze ruszają więc na morza południowe. Pierwszym był Bouvet de Lozier. Plonem jego wyprawy było odkrycie w 1739 roku wyspy znanej współcześnie pod nazwą wyspy Bouveta.   Ze względu na bardzo trudne warunki nie był w stanie wylądować na nowo odkrytym lądzie i odpływając Bouvet był przekonany że odnalazł poszukiwany Południowy Ląd.
     Wtedy też po raz pierwszy na mapie opublikowanej w 1754 roku przez Philippe Bauche obok nowo odkrytego lądu nazwanego przez Bouveta jako Cape de Circumcision pojawia się nazwa „Ile de Nachtegal” - są to najprawdopodobniej - wtedy jeszcze formalnie nie odkryte wyspy znane dzisiaj jako wyspy Kerguelena. Nazwa prawdopodobnie pochodzi od nazwy statku „De Zeeuwsche Nachtegal” na którym pływał po morzach południowych znany holenderski żeglarz Abel Tasman. Czy francuski kartograf uzyskał od niego jakieś informacje które pozwoliły mu na umieszczenie na mapie takiej wyspy? - nie wiadomo.

 Mapa P. Bouche – zaznaczone położenie wyspy Nachtegal

Następnymi żeglarzami którzy po Bouvecie dotarli do innych wysp byli dwaj podróżnicy francuscy Marion du Frezne i Jules Crozet. Odkryli oni w 1772 r. dwa archipelagi – pierwszy   z nich znany jest dzisiaj pod nazwą  Wysp ks. Edwarda i jest administrowany przez Rep. Płd. Afryki a drugi to Wyspy Crozeta wchodzące w skład Francuskiego Terytorium Antarktycznego.
   Tymczasem równolegle z wyprawą Mariona i Crozeta wyruszyła w 1771 roku z Francji wyprawa pod dowództwem Yves de Kerguelen Tremareca. W przeciwieństwie do poprzednich – ta wyprawa wyruszyła z wielką pompą i rozgłosem. Dowódca tej wyprawy to ciekawa postać – swoista mieszanina uporu, egoizmu ale i wytrwałości. Miał przy tym możnych protektorów, jego zamiarom sprzyjał także fakt ,że w stolicy Francji uważano iż rozpoczęta w 1768 roku angielska wyprawa  pod dowództwem J. Cooka miała także na celu dotarcie do francuskiej przecież Ziemi Gonneville`a.

 

 TAAF – 1988 – M 236, 240

    13 lutego 1772 roku  uczestnicy wyprawy płynący na statkach „Fortune” i „Grosa Ventre” ujrzeli przed sobą brzegi lądu który w ich mniemaniu był tak długo poszukiwanym Południowym Lądem. Problem polegał na tym  że zarówno temperatura jak i widok roztaczający się z okrętu w niczym nie przypominał Edenu – ziemi pełnej bogactwa - o jakiej marzyli podróżnicy.  Dowódca wyprawy zarządził spuszczenie szalupy.  O godzinie 17 marynarze wraz z dowodzącym nimi zastępcą kapitana statku „Grosa Ventre” o trudnym nazwisku Charles Boisguehenneuc wysiedli na brzegu.
    Oto stosowny fragment z raportu jaki został spisany przez dowodzącego oficera:

    Rozkazałem zatknąć flagę w imieniu króla, naszego pana, wydać trzykrotny okrzyk: <Niech żyje król> i wystrzelić trzy salwy z muszkietów. Miejsce pokrywał mech, rosła tam dzika rzeżucha, a ziemia była bardzo czarna. Równina mogła mieć trzy lub cztery mile długości i prawie pół mili szerokości... Na równinie zalegała woda, powstała prawdopodobnie z topniejącego śniegu w górach. Wydawało się nam, że w głębi zatoki dojrzeliśmy kilka drzew, które nie wyglądały wcale na wysokie. Na brzegu były niezliczone pingwiny...”

 

TAAF – 1972 – FDC M 77

       Nie było czasu na badania, nie sprzyjała temu ani pogoda ani zamiary dowódcy. Pragnął on wrócić czym prędzej z wiadomościami o odkryciu tak długo poszukiwanego Południowego Lądu. Tak bardzo chciano wierzyć w odkrycie że nawet ci co wylądowali widzieli drzewa których tak naprawdę wcale tam nie było. Tym bardziej puścił wodze fantazji dowódca który nie dośc że nawet nie postawił stopy na lądzie, to w dodatku opierając się na relacjach marynarzy, sobie przypisał zasługi tak opisując w sprawozdaniu nowo odkryty ląd:
     Ziemie, które miałem szczęście odkryć, tworzą widocznie centralny masyw kontynentu antarktycznego. Szerokość, pod którą leżą, rokuje wszystkie zbiory kraju macierzystego. Niewątpliwie znajdzie się tu cenne drzewo, minerały, rubiny, drogocenne kamienie i marmur”.

    Niedługo jednak cieszył się Kerguelen sławą odkrywcy Południowego Lądu. Splendory i łaska króla skończyły się równie szybko jak pojawiły. Kerguelen łasy na honory nie liczył się z podwładnymi.  I to oni zdemaskowali swojego dowódcę. Chcąc sprawdzić wszystkie informacje w 1774 roku zorganizowano następną wyprawę na czele której, na wyraźne życzenie króla, ponownie stanął Kerguelen. Statkom, co prawda udało się dostrzec do wysp, lecz nieustanny sztorm uniemożliwił lądowanie. Wyprawa więc nie dostarczyła istotnych informacji o nowo odkrytych ziemiach.  Już nigdy Kerguelen nie odzyskał dawnej sławy, jego dalsze życie to pasmo porażek i powrotów. Pozostał w pamięci potomnych jako chyba jedyny odkrywca który nawet nie postawił stopy na lądzie który będzie nosił jego imię.
    Dwa lata później 24 grudnia 1776 roku, James Cook w trakcie swojej trzeciej wyprawy dotarł do tych  wysp odkrytych przez Francuza. Miał więcej szczęścia do pogody i udało mu się na nich wylądować.

 TAAF – 1976 – FDC M  112

      Podobno na swojej mapie Cook umieścił nazwę „Wyspy Rozpaczy”  - dopiero później nazwał te wyspy nazwiskiem ich odkrywcy – wyspami Kerguelena.
   Charakter tych wysp bardzo dobrze oddają słowa jednej z szant – popularnych w środowisku żeglarskim pieśni:

 „Czarne skały w morzu tkwią
Jak drapieżne szpony,
Zimną je obmywa łzą
Ocean niezmierzony.

Morska kipiel burzy się,
Na rafach woda kłębi,
Pośród sztormu, ryków złych,
Śmierć czyha w bezdennej głębi.”

      Wyspy archipelagu Kerguelena – w sumie jest ich około 300  sprawiają bowiem ponure wrażenie.  Zwłaszcza główna wyspa zwana Grande Terre – z racji wielkości – ok. 6675 km kw. sprawia wrażenie ponurego i olbrzymiego pustkowia.

TAAF – 2005 – FDC M 562

   Z racji swojego położenia  wyspy te należą do najbardziej wietrznych miejsc na świecie. Są to bardzo często tak silne wiatry że trudno utrzymać się na nogach, i to właśnie te wiatry nadają specyficzny i niestety bardzo depresyjny charakter tym wyspom. Cook bardzo trafnie je określił jako – Wyspy Rozpaczy.  Nie ma więc mowy o tym aby rosły tutaj jakiekolwiek drzewa o których tak marzył Kerguelen.

 

 Pogoda na Wyspie Kerguelen – 29.08 – 03.09.2015

    Takie właśnie warunki panują w bazie francuskiej Port aux Francais polozonej na Wyspie Kerguelena. Warto zwrócić uwagę na siłę wiatru – średnia to ok. 50 km/h . Nic więc dziwnego że taki widok jest tutaj normą:

 

TAAF  - 1998 – M 404

      Wyspy Kerguelena mają bardzo długą i skomplikowaną historię geologiczną. Wyspy te wraz z innymi lądami leżącymi w strefie polarnej są częścią pradawnego kontynentu zwanego Gondwaną, który następnie rozpadł się na kry kontynentalne, które - wędrując ku północy - dały początek Ameryce Południowej, Afryce, Australii oraz Półwyspowi Indyjskiemu, którego „odpryskiem” jest archipelag Wysp Kerguelena mający wiek około 40 milionów lat.
   Wyspy Kerguelena należą więc do najstarszych wysp podantarktycznych.  Pozostałe wyspy są bowiem dużo młodsze i najczęściej są pochodzenia wulkanicznego tak jak Wyspy Ks. Edwarda czy też Crozeta, Sandwich Płd. bądź kontynentalnego jak Georgia Południowa.
    Proces rozpadu Gondwany wraz z zmianami klimatycznymi będącymi skutkiem tego rozpadu możemy bardzo dobrze prześledzić na znaczkach wydanych przez pocztę Brytyjskiego Terytorium Antarktycznego.

 

BAT – 1982 – M 88 – 93

     Odkryty przez Kerguelena archipelag zagubiony w na bezkresnym oceanie jest więc swoistym reliktem dawno minionej epoki geologicznej, a tym samym doskonałym laboratorium. Izolacja archipelagu  i panujące na nim surowe warunki nie odpowiadały wyobrażeniom żeglarzy poszukujących  mitycznych bogactw Południowego Lądu, ale dzięki temu zachowały one do dzisiaj nieskażoną przyrodę.

 

     Powyższa mapa doskonale obrazuje wzajemną izolację wysp wchodzących współcześnie w skład Francuskiego Terytorium  Południowego i Antarktycznego.
   Pomimo tego, a może właśnie dzięki tej izolacji, wyspy te tętnią życiem. Dotyczy to głównie fauny morskiej. Niestety, ze względu na warunki pogodowe flora tych wysp jest bardzo uboga. Rośliny kwiatowe to zaledwie 21 gatunków. Dominujące gatunki w florze wysp to mchy, wątrobowce i porosty. O drzewach oczywiście w tych warunkach można tylko pomarzyć. O tym, jak  wglądają te wyspy z lotu ptaka  można przekonać się oglądając  jedną z pocztówek wydanych przez pocztę TAAF w 2014 roku.

 

 TAAF  - 2014

     Nie jest to zachęcający widok. Można wręcz powiedzieć, co można tutaj ciekawego zobaczyć? Pewnie żaden Polak z własnej woli nie zawędrował na te wyspy. A jednak nie jest to prawda. Nie tylko zawędrował ,ale przeprowadził także pionierskie badania które zaowocowały wydaniem unikalnego wręcz w skali światowej dzieła.

  Ale o tym, a także o florze tych wysp,  opowiemy w następnej części.